wtorek, 5 listopada 2013

Ciepło, ciepło, coraz cieplej...

...tylko nie na zewnątrz! Kogo jednak jest to w stanie wystraszyć, skoro na podorędziu czekają ciepłe pledy, narzuty i gorąca czekolada, słodka do szaleństwa, parująca w kubku? Mnie nie, bo w moim małym niebie nie brakuje takich "ogrzewaczy". Szczególnie, jeśli mówimy o pledach i narzutach! Jest jednak jeden szczególny, który chciałam Wam pokazać. Dostałam go od Sandry z Australii, która w nieprawdopodobny sposób wyczuła co mogłoby nam tu pasować i trafiła w dziesiątkę, bo prezent nie dość, że jest wyjątkowo praktyczny w walce z chłodem, kiedy za oknem szaleje jesienna zawierucha, to jeszcze jest po prostu piękny, a piękno jest wartością, którą w tym domu się nie podważa.

Jego kolor cudnie gra z fioletem królującym w pokoju dziennym, szarość jest tak uniwersalna, a jednocześnie tak elegancka, że trudno ją niechcący przedawkować, po prostu się wtapia jak czarno-białe fotografie. I nie, wbrew przyjętym stereotypom szarość nie musi być zimna i sterylna, nawet jeśli jest głównym kolorem we wnętrzu, bardzo łatwo jej nadać to samo ciepło, które kojarzymy z czekoladową gamą kolorów.

Wróćmy jednak do koca, w końcu to gwiazda tego posta! Z przyjemnością prezentuję Wam jego oszałamiające miękkości, puszystą fakturę i piękny, srebrny odcień...



 Bardzo podoba mi się wykończenie, które sprawia, że podświadomie wydaje się nam, że kocyk jest jeszcze miększy. Wykonany został w Australii, co jest dużym atutem w czasach, kiedy na co drugiej metce widnieje to samo irytujące zaklęcie : Made in China.


Cudownie otulić się takim kocem i popijając ciepłą herbatę, cichutko postukać z myślą o Was w klawiaturę...


Macie takie ulubione ogrzewacze?

Ciepła Wam życzę na resztę dnia!




3 komentarze:

Anonimowy pisze...

A on jest z owczej wełny?

Anonimowy pisze...

A on jest z owczej wełny?

ola pisze...

Z koziej:) Jest moherowy, a to wełna z kóz angorskich. Wbrew przyjętym skojarzeniom, to całkiem fajny materiał:D