środa, 3 grudnia 2014

Jeszcze jeden do kolekcji

Życie nas ostatnio nie rozpieszcza, a już na pewno nie zasypuje darami Losu naszego synka. W każdej sytuacji próbujemy jednak sobie radzić i nie myśleć o tym, ile jeszcze jest do zrobienia/naprawienia/wyzdrowienia, raczej sytuacje takie traktujemy zadaniowo i skupiamy na szybkim i sumiennym wykonaniu zaplanowanych (spontanicznie przez Opatrzność) czynności. Tylko, ze czasem pojawia się juz zmęczenie. Co wtedy robicie? 

Dzisiaj na przekór złej passie wyciągam wianek zimowo-świąteczny i wieszam na drzwi. Zakupiłam go miesiąc temu, cierpliwie czekał na swój czas, niech więc się teraz wykaże. Kto wie, może przez anielski puch, który przypomina, sprowadzi do nas jednego prawdziwego anioła, który jednym ruchem dłoni rozświetli ten mrok i przyniesie nam odrobinę spokoju na Święta? Bardzo sobie tego życzę. I zagryzam kostką mlecznej czekolady...też na szczęście;) O!






Brak komentarzy: