Czy to nie cudowne, że wystarczy wygrzebać jeden ładny drobiazg, żeby z jego pomocą wyczarować coś, co daje całe tony radości? Kiedy dzieje się coś takiego, wartość tego drobiazgu wzrasta po stokroć:) Dosłownie trzy godziny temu wróciłam z Panem Mężem do domu z takim małym drobiazgiem w torbie - małą, choinkową zawieszką. Zauroczyła mnie tak bardzo, że chciałam, żeby choć na moment stała się cantralną dekoracją w naszym domu. Oto moje znalezisko, w szybciutko zaaranzowanej dla niego zimowej scenerii:
Moja latorośl rownież dostała taki drobiazg - domowe buciki, których nawet nie chce zdjąć ze stópek (a ja oddycham z ulgą wiedząc, że SERIO nie marzną mu nóżki). Oczywiście z ukochanymi zwierzątkami!
Mała rzecz, a tak cieszy...ale w końcu życie składa się z takich właśnie chwilek szczęścia:)
Miłego wieczoru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz