sobota, 29 listopada 2014

Co kto lubi, czyli parę osobistych "sekretów".

Brzmi pikantnie:) ale dziś jednak o pasjach chciałam pogadać! Konkretnie jednej pasji.

Bardzo lubię języki obce i poza wszelkimi manualnymi pracami jest to moje ulubione zajęcie, z którego czerpię dużo radości. Kto by się nie cieszył z możliwości przeczytania czegoś w oryginale, z braku potrzeby czytania napisów na filmie, pogadania z kimś z drugiego końca Świata? Dla mnie to ogromna satysfakcja! Jednak nic oczywiście z powietrza się nie bierze i czasem trzeba po prostu wykonać kawał  ciężkiej pracy, żeby wskoczyć na jakiś przyzwoity poziom. Nikt jednak nie powiedział, ze ma to być ciężka harówka, bo przecież każde zajęcie tego typu można sobie jakoś umilić i niekoniecznie oznacza to wycieczkę last minute. Jak? Zdradzam parę moich ulubionych sposobów;) Oto moje subiektywne Top 5 nauko-umilaczy!


5. Muzyka.
W zamierzchłych czasach liceum maniakalnie tłumaczyłam teksty ulubionych zespołów. Pomaga to niesamowicie, bo skoro tekst i tak wpada w ucho, to zapamietując go uczymy się całych pełnych zwrotów, które potem będziemy nieświadomie używać w naszej własnej wypowiedzi. Nauka pojedynczych słówek daje gorsze efekty niż nauka zwrotów osadzonych w kontekście, więc jeśli lubisz robić notatki w podręczniku czy na jakimkolwiek innym źródle wiedzy, rób to! Bo możliwe, ze przynajmniej mimochodem spojrzysz na resztę i zapamietasz, ze to dane, potrzebne w tym momencie słówko było w tym tekście, wiec jest większa szansa, że Ci się przypomni, kiedy będziesz go potrzebować.

4. Słuchać, słuchać słuchać! 
Jeśli radio czy audiobooki są za trudne, wybierz coś łatwiejszego, zawsze można pooglądać z dzieckiem (swoim/wypożyczonym/wymyślonym) kreskówki w obcym języku, ostatecznie nie chodzi o to, żeby się zniechęcać, tylko cieszyć z tego, co już się umie. Osłuchiwanie się z językiem jest prawie tak samo ważne jak jego aktywna nauka, wiec nawet jeśli uważasz, ze tego nie potrzebujesz, spróbuj, może okazać się to po prostu przyjemne! Moje dziecię nie marudzi, bo po hiszpańsku Świnka Peppa wymiata. Serio:)

3. Ulubiony film.
Widziałeś go setki razy? Tym lepiej! Nie zgubisz się w fabule, nawet jeśli uważasz, ze jest za trudny językowo, wiec wyłącz napisy, czasem zadziwia mnie jak wiele można wyłowić z kontekstu. Poza tym kto wie, może jesteś słuchowcem?

2.  Programy naprawdę wspierające naukę. 
Jest ich wiele, z płatnych cenię SuperMemo, bo pomaga skutecznie ogarnąć słownictwo, z gramatyką przydaje się jednak jedynie jako powtórka. Z darmowych uzależniło mnie Duoliongo (https://pl.duolingo.com/)! Używam go codziennie do niemieckiego i francuskiego.

1. Nauka w akcji, czyli znajdź native speakera do pomocy. 
W Internecie jest wiele stron, które skupiają pasjonatów języków obcych. Moja ulubiona juz nie istnieje, ale druga, której używam od lat to http://polyglotclub.com/ . Łatwo znaleźć tam osoby, które chętne są do korespondencji w paru językach i chętnie pomogą nam z problemami z gramatyką czy slownictwem. Cześć użytkowników często bardzo chętnie zgadza się na spotkania na Skype czy Google Talk. Warto spróbować, kto wie czy na drugiej stronie globu nie czeka na nas bratnia dusza?


Jeśli dzielisz ze mną tą pasję, trzymam za Ciebie kciuki. Trzymam, chociaż wiem, ze tego nie potrzebujesz, w końcu skoro to pasja, nie potrzebujesz motywacji. To nieprawda, że jedni są bardziej, a inni mniej uzdolnieni. Po prostu pewni ludzie zwyczajnie cieszą się, kiedy zapamiętają kolejne słówko i najwiecej jak mogą otaczają się językiem, którego się uczą.

Powodzenia!

Brak komentarzy: