piątek, 5 grudnia 2014

Przedświąteczna zmiana...skorupek:)

Moje ulubione filiżanki na stałe zadomowiły się w kredensie. W połączeniu z czerwienią, która miesza się w naszej kuchni z bielą w (prawie) równych proporcjach, wydają się zaskakującym wyborem, chociaż ostatecznie magicznie wtapiają się w całość. Idą jednak Święta, a ja potrzebuję jakiejś odmiany, która wprowadzi więcej bożonarodzeniowego klimatu. I tu z pomocą przyszły mi dzisiaj filiżanki, które dostałam od Mamy Pana Męża. Serwis kupiła razem z Tatą Pana Męża zaraz po ich ślubie, ale stał właściwie nieużywany, aż do ślubu mojego z Panem Mężem, kiedy dostaliśmy go w sentymentalnym spadku:) 





Czerwień i zieleń z odrobiną złota to przecież najbardziej klasyczna kolorystyka świąteczna, i mam nadzieję, że jednak nie tylko z jej powodu moja kuchnia już wkrótce stanie się oazą świątecznych zapachów, fabryką pierniczkowych cudów i...małą manufakturą handmadowych prezentów... chociaż to ostatnie już jest to toku;)

Miłego weekendu!




Brak komentarzy: