Drogie Panie, JESTEM SZCZĘŚCIARĄ.
Mój Mąż nie tylko wie, gdzie leży Ikea na mapie, wie również jak wygląda piła, lutownica (to najlepiej) i młotek (równie dobrze)! Mało! Efekty tej wiedzy mam we własnej sypialni i sprawdzają się bajecznie! Bez szafy wnękowej autorstwa Pana Męża nie potrafiłabym żyć, wszystko ma tam swoje miejsce, nic się nie ma prawa zgubić, miejsca jest spokojnie tyle, żeby wejść i porozglądać się po półkach, a w razie potrzeby zasunąć za drzwiami kilka bębnów suchego prania w oczekiwaniu na prasowanie. Ma dwie części- w jednej mieszczą się cztery drążki na ubrania, w drugiej schowana jest ściana półek z masą szuflad. Owszem, Ikea i Komandor też takie robią, ale ta jest szczególna- wykonana zdolnymi dłońmi Pana Męża, wykorzystująca każdy centymetr przestrzeni, superwygodna, moja... Co rano odsuwając przesuwne drzwi myślę to samo: "Jezu, jaki komfort!".
Mam nawet delikatne światełko we wnętrzu, które nie budzi Maluszka!
Oprócz szafy Pan Mąż skonstruował świetny regał, od podłogi po sam sufit! Ma 36 przegródek, zajmuje pół ściany i chociaż wypełniłam wiele półeczek, ciągle mam jeszcze zupełnie puste! Regalik stoi przy łóżku, więc kiedy Pieszczoch fika koziołki na mięciutkiej narzucie wystarczy jeden ruch, żeby sięgnąć pudełko z pluszakami.
Pan Mąż powoli odnajduje się w stolarskiej pasji. Mebelki na zdjęciach powstały bardzo szybko, miał się nam niedługo narodzić synek i Pan Mąż pracował niemal dniami i nocami. Teraz zdarza się więcej luzu- może nie czasowego, ale nic w tej chwili nas nie goni i w swoim czasie powstają małe cudeńka jak to, które pokazałam jakiś czas temu:
I w ten sposób światło nie opuszcza naszego nieba, chociaż oczywiście najpiękniejsze zjawiska rysuje to naturalne, ciepłe i dające życie. Dziś namalowało na naszej ścianie przepiękny obraz! Musiałam być szybka, bo znikał w oczach!
Piękna niespodzianka, chociaż podobno najbardziej dzisiaj się cieszą Australijczycy- za jakąś godzinę będą mogli na własne oczy podziwiać pełne zaćmienie Słońca... Szczęściarze!
Dobrej nocy!
2 komentarze:
oj pamiętam te zmagania z szafą ;) Ba nawet mi się udało swą rękę do ich powstania przyłożyć. Chociaż przy ogromie pracy jaką Łukasz w to włożył, to ja raczej symbolicznie pchnąłem palcem :P
k.
Każda pomoc się liczy!:*
Prześlij komentarz