sobota, 1 grudnia 2012

Sobotnie przygody

Sobota (wspaniała!) od rana zapowiadała się cudownie. Słońce i rześkie powietrze napełniały chęcią do życia, którą chciałoby się podzielić z innymi. Dziś się naprawdę udało! Dzień upłynął pod znakiem spotkania z moim "niedawno odnalezionym" kuzynem i jego Narzeczoną. Podskórnie już dawno czułam, że będzie to naprawdę COŚ, szczególnie, kiedy odnajdujemy się po latach, już jako dorośli ludzie z bagażem doświadczeń, pasjami i konkretnymi planami na przyszłość (i z konkretną osobą, co też jest bardzo ważne, w końcu nie tylko wydarzenia, ale także ludzie, których wybieramy, by stali obok, mają wpływ na naszą osobowość).

...są wspaniali! Ciepli i serdeczni, tylko dziękować za tak przemiłe popołudnie! Mam nadzieję, że Panią Domu ucieszyła lniana zawieszka, którą z radością szyłam wczorajszego wieczoru:



Mój kuzyn ma bardzo szczególną pasję- działa w Łódzkim Klubie Łączności Militarnej SP-7-KL, ostatnio razem z kolegami wydobył spod ziemi czołg z okresu II Wojny Światowej i ramach niespodzianki pokazał nam schron na Retkini. Dobrze, że są tacy pasjonaci, dbają o to, by ziemia nie pochłonęła cennych znalezisk, to naprawdę kawał historii! I chociaż to smutna historia, to jednak nie da się zaprzeczyć, że miała miejsce, a my widzimy przez takie miejsca jej prawdziwość, przestaje być podręcznikową abstrakcją... Zainteresowanych zapraszam na facebookową stronkę Klubu:

http://www.facebook.com/SP7KQL


Po powrocie czekały na mnie już suche "anielskie słoiczki". Dziś rano nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam do sypialni nowe świeczniki na tealight'y w klimacie tych wczorajszych. To na razie koniec anielskiej serii, zabieram się teraz za następne świąteczne ozdóbki!






 
Myślę, że ładnie będą się prezentować wśród iglastych gałązek przed samą Gwiazdką. Same też wyglądają ładnie, ale w głowie już mam pomysł na pachnącą dekorację... Tylko te Święta jeszcze tak daleko...!

Miłego wieczorku!

2 komentarze:

Unknown pisze...

aż mnie ciekawość zżera, jak zrobiłaś te świeczniki?

ola pisze...

Nie ma tu nic niezwykłego! Już piszę: aniołki wydrukowałam na starym papierze, dość cienkim, żeby światło ładnie przechodziło przez obrazki. Wydruki pokryłam od spodu bezbarwnym akrylowym lakierem (kleje czasem zostawiają smugi, zależało mi, żeby nie było nic takiego widać) i kiedy już dobrze nasiąkły (żeby papier się nie pofalował na szkle) najzwyczajniej w świecie przykleiłam do słoików i najtańszych w Tesco szklanek:) Po wyschnięciu są gładkie do szaleństwa i cudownie matowe, pożółkły papier naturalnie "zabija" kontrasty, więc świeczniki wyglądają bardzo kameralnie. Dla (moim zdaniem) fajnego efektu obwiązałam je jeszcze sznurkiem. Voila! Mam nadzieję, że Ci się to przyda:*