poniedziałek, 5 stycznia 2015

Pan Asystent Planu

Dzisiejszy wczesny poranek spłynął mi na szybkich porządkach - odkurzanie, ścieranie kurzu, rundka dookoła mieszkania w poszukiwaniu rzeczy, które zbłądziły w drodze na swoje miejsce i....już, gotowe, wszystko lśni w ciągu 30 minut:) Miała przyjechać moja Mama, więc spieliśmy się ze Stasiem bardzo sprawnie z tymi porządkami, po paru chwilach mieliśmy już czas tylko dla siebie. Staś rozpocząl swoje rutynowe chichoty, a ja złapałąm za aparat, coby je czym prędzej uwiecznić. Przez przypadek włączył się tryb panoramy, a mi zaświeciła lampka nad głową... 
-Stasiooooooo, chodź do dużego pokoju, zrobimy zdjęcie!
Staś popędził przede mną i czekał ciekawy dalszych wydarzeń przy stole. Zdjęcie pierwsze wyszło tak:


Stasio rozejrzał się po pokoju i pyta;
-Mamusiaaaa, mogę zapalić choinkę, zapalić tutaj, o, tu, mogę?
No tak, Maluszek ma rację, przecież jeszcze nie zapaliliśmy światełek, za oknem po tej stronie jeszcze ciemno i szaro, zdecydowanie brakuje troszkę blasku. Ujęcie drugie, uwaga...


...i trzecie:


Patrzę na Stasia, który zawzięcie gmera przy stole. Zaciekawiona podchodzę do mojego brzdąca, który próbuje zepchnąć swoją matę stołową z Puchatkiem gdzieś na bok, na krzesło. 
-Stasio, co robisz, Słoneczko? - pytam zbita z tropu.
Staś bez odpowiedzi usilnie próbuje zsunąć matę ze stołu:






Kiedy to się udało, uśmiecha się od ucha do ucha i mówi:
-Mamusia, tak ładnie jest, zobacz, ułożyłem!

Rozpłynęłam się.

Oto moja Latorośł dba o stylizację stółu.

To jednak nie koniec niespodzianek, Stasio zrywa się z miejsca i biegnie do swojego pokoiku. Kiedy wchodzę, jest zajęty układaniem pluszaków na oparciu sofki:








Misie dumnie prężą się na kanapie, kiedy rozlega się w domu pukanie do szyby. 

-Babcia! - krzyczy Staś i biegnie do drzwi. Jeszcze rzut oka na dzieło mojego synka... Ech, ale jestem szczęściarą:) Babcia stara się rozgościć, a ja wstawiam na herbatę - obowiązkowo parzoną w gwiazdkowym czajniczku:




Drogi Mikołaju, po raz kolejny - dziękuję!:)

Cudownego wieczoru, Kochani!






















Brak komentarzy: